No z tym mikołajkiem to była historia. Idziemy przy świetle latarek, szukamy miejsca, gdzie skrywa się kesz, nagle wrzask: Mikołajek nadmorski, Mikołajek nadmorski!!! Baloniarz drze się w niebogłosy. Mało zawału nie dostałem. Patrzę w niebo... gdzie? pytam, gdzie ten mikołaj, przecież jeszcze świąt nie ma. A ten mi latarką w ziemię świeci i stara się wmówić, że ten oset co z ziemi wyrasta, to jakiś mikołajek. Z przyrody nigdy dobry nie byłem, więc wierzę, że był to mikołajek. Z drugiej strony prezent w postaci kesza też dostaliśmy, więc wszystko ok. Pozdrawiam.