Jeszcze nie weszliśmy do obiektu a już obstawiałam, gdzie będzie kesz (patrząc na autora) no i nic a nic się nie pomyliłam :D
-Wchodzimy?
-Może następnym razem bo zaraz będzie się ściemniać?
-Weźmiemy wtedy drabinkę.
-Teraz tylko zerknijmy. Ej, rurka, paleta...
No i wszyscy w środku :D
Najpierw rajd do pomieszczenia z keszem. No i kłębiące się w głowie pytanie: Prawie 3 lata od ostatniego znalezienia, miejsce imprezowe, nie ma opcji na przetrwanie. Ale... to na bank nie jest nic banalnego... W sumie to całkiem zabawne, że my tak miziamy po ścianach i zakamarkach te urbexy. Ja lubię i nie wiem czy to nie jest jakieś zboczenie
Zaświtał mi pewien pomysł i wzrok mój padł na delikatny dysonans w kolorze... Maaaaaammmm!!!!
I to całkiem spore keszydło!
Znaku z podpowiedzią już nie ma, ale dzięki temu fajniejsza zabawa ;)
Bardzo dziekuję autorowi za niezbyt prostą skrzynkę, to lubię w tej zabawie!
A potem nastąpił czas na sesję w sali z dywanem z mchu.
Było zacnie i zostawiam tu taką zieloną omszałą gwiazdę.
W wesołej wrocławskiej ekipie z Lumen i gurą.