Niedzielny wypad do Bolesławca z Ciacholem i KLAB-em. W drodze powrotnej udało się jeszcze zahaczyć o parę keszy.
Mając w pamięci inne kesze autora spodziewałem się czegoś odrobinę innego, ale ważne, że kesz na miejscu - no i sam pojemnik to już szprotawska klasyka ;)