Na początku dwie wielkie kule, które nagle zaczęły się ruszać i w swej kudłatej uprzejmości opuściły swe włości. Na szczęście w innym kierunku, chociaż wskazały dojście. Miejsce fajne i bursztyny spływały, a kesz trochę już sfatygowany, lecz trzyma formę. Dzięki.