Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu [12DŚBN] Do Końca Świata    {{found}} 81x {{not_found}} 0x {{log_note}} 4x Photo 3x Galeria  

4422492 2024-01-03 19:07 rekomendacja morrison-1986 (user activity2522) - Znaleziona

W ramach kooperacji nawiązanej z Wiktorem, weszliśmy w pakt rozdupcenia tego dnia konkurencji i tym samym wygrania wyścigu. Poddaliśmy analizie wszystkie możliwe mapy, plany, rzuty satelitarne, zawinięte z radzieckiej bazy szkice terenu i nasze wunderwaffe - narysowaną odręcznie przez Pana Mietka mieszkającego na kaliskim dworcu - mapę terenu uwzględniającą nieoznaczone na mapach ścieżki o których nie wiedzą nawet sarny ani zające. Wie o nich tylko on, używając ich kiedy skraca sobie drogę w poszukiwaniu bezcennego aluminium po chmielowym eliksirze życia.

Obeznani w wyżej wymienione - wytypowaliśmy miejsce z którego atakować będzie najkorzystniej. W drodze do punktu zero mieliśmy już taki luz, że wiedzieliśmy że ten wieczór należy do nas. No i standardowo... złośliwość rzeczy martwych i stare porzekadło mówi - jeśli chcesz rozbawić Boga to powiedz mu o swoich planach... Więc kiedy usłyszał o naszych to chyba ze śmiechu posrał się na miętowo. Stwierdził bowiem, że zrobi nam takie utrudnienie na które nawet wcześniej wspomniany żul Mietek spod Kaliskiego nie znalazłby rozwiązania. Zamknął nam bowiem drogę główną prowadzącą do naszego miejsca docelowego!!! Do naszego punktu zero było około 500 metrów a droga nie dosyć, że była zamknięta to przypominała trakt prowadzący do jakiejś średniowiecznej osady. I to takiej z gatunku tych raczej mniej rozwiniętych. Ewentualnie do Zgierza. Można używać zamiennie;).

Szybka korekcja planów, Mietka wysadziliśmy żeby wracał na Kaliski z buta bo auto potrzebowało jak najmniej zbędnego balastu aby bez problemu driftować i przyspieszać w drodze do ewentualnego punktu finału. Przyczailiśmy się w nowym miejscu i czekaliśmy...

Najmłodszy członek ekipy odliczał czas do godziny zero, a kiedy wspomniał, że zostało ostatnie 8 sekund zaczęliśmy odświeżać mapę jak ja Librusa przed wywiadówką.

W końcu jest!!! 4 kilometry. 5 minut. Nie daleko! I rura! Poszli!!!

Dojazd na miejsce bez większych trudności. Szybkie przeliczenie i jeszcze szybsza analiza trasy niż swego czasu robił to Krzysiek Hołowczyc w nawigacjach samochodowych. Ale w lusterkach już migotały światła pościgu.

Śmiechawa na początku bo jeżeli dojechalibyśmy w miejsce w które początkowo planowaliśmy dojechać to do kesza byśmy mieli około 500 metrów a nie 5 km;).

Latarki w dłoń i jazda po błocku. Warunki zdecydowanie nie były tego dnia sprzyjające. Całe szczęście, że przy finale nie padało już na głowy, a na nas czekał już komitet powitalny. Który nomen omen dość mocno z nas kisnął bo w tej pogoni nawet nie zwróciliśmy uwagi na rozmiar skrzynki i zaczęliśmy szukać jakiegoś mikrusa wetkniętego byle gdzie;).

Ale po chwili mikrus wpadł w oczy (ciężko żeby nie wpadł;)), najmłodszy w składzie przedyktował kod i... o w mordę!

Więcej nie napiszę;D!

Rewelka! Nie ma co mówić, pisać, opowiadać. Jeden z lepszych keszy od lat jaki dane mi było znaleźć. Z resztą co tu mówić - po raz kolejny powrócił temat złotej gwiazdki, którą można byłoby przyznać np. raz na 100 znalezień. Tutaj zdecydowanie wpadałaby nie jedna:)!

Młody zachwycony! Z reszta cały wypad podsumował - Tata, oceniam dzisiejszy wieczór 10 na 10:).

Nie pomalować na zielono (przynajmniej!!!) nie ma opcji!

Dziękuję! 

Ostatnio edytowany 2024-01-04 13:33:18 przez użytkownika morrison-1986 - w całości zmieniany 1 raz.