Bolące nogi od chodzenia po Kazimierzu w tą i z powrotem dawały o sobie znać, ale finałowy keszyk wynagrodził trudy
Musieliśmy poczekać z podjęciem, bo trafiliśmy na "strazników" kesza raczących się winkiem. Skrzyneczka fajna, więc zostawiłam GK motyle. Dzięki!