Jak pech to pech. Tyle razy byłem rowerem na tym moście i zawwsze był tam spokój. A dzisiaj jakiś dziadek i babcia, obydwoje wędkarze, okupowali mostek i usiłowali złowic rybę w mętnej wodzie. W ich obecności nie podjąłem się szukania. Pomknąłem dalej. Ale mam już pomysł, gdzie może być kesz. Wybiorę się tam jeszcze raz.