Rowerowa niedzielna przejażdżka pod pretekstem zaliczenia paru nowych keszy w Zielonej Górze. W końcu udało się chociaż na chwilę wyrwać choć po takim tygodniu logiczniej byłoby zbierać siły w domu... Obecna skrytka całkiem zgrabna i nieźle dobrana. A ławeczka mijana setki razy choć jakoś nigdy nie zrobiłem sobie z podobizną tytułowego bohatera zdjęcia ;)