Nie było łatwo! Najpierw trzeba było pokonać "fosę" następnie wspinaczka pod górę, po drodze sprytne ominięcie strażników w postaci jednego prawdziwka i czterech kurek - swoją drogą Taki to pożyje...
Kesz poddał się szybko, akurat szturm przypuściłem z właściwej strony, niestety po królu został sam dzwonek i logbook też gdzieś przepadł... Pojemnik jest także stempel odbiłem na wieczku pokrywki ale następni śmiałkowie niech mają na wyposażeniu choćby jakiś kawałek kartki.
Super miejsce, dzięki za przyprowadzę nie mnie tu! Teraz tylko trzeba się stąd jakoś ewakuować, totalnie nie wiem w którą stronę więc jakby ktoś namierzył wystające w górę szczątki dłoni to zbijcie proszę "piątkę" ???? Pozdro!