Skoro juz bylismy calkiem niedaleko na urlopie, to jakbysmy mogli nie przyatakowac polwyspu Ostrica :D
Mimo że to był początek czerwca to upał dał nam sie bardzo we znaki, zwlaszcza że szliśmy praktycznie cały czas nieprzysłoniętą ścieżką ...
liczylismy na to, ze na szczyt wiedzie jakas sciezka, ale niestety ;( chyba z pol godziny przedzieralismy sie na gore uzbrojeni w patyki do zdejmowania pajęczyn, krążąc między krzaczorami. Na szczęście koordy są dobre i trafiliśmy na skrzyneczkę bez problemu
Na kamieniach tych machnelismy sobie selfie z naszymi umęczonymi facjatami, ale nie będę keszerow straszyc ;p widoki cudne za to :)
jak schodzilismy w dol, to zaliczylam porzadna glebe. logujac tego kesza teraz jest juz ponad miesiac czasu pozniej, a dalej mam strupy na łydce xD wiec kesz zostanie ze mna na dluzej, nie tylko w pamieci ;)