U nas jak u Weskera. Na 4 razy. Raz, a bo kiedys. Potem kiedyś okazało się jakimś świętem (już nie pamiętam jakim) i muzeum nieczynne. Więc powrót po 2 dniach iii, wtorek, a tu jak nigdzie indziej wtorki też nie funguja. Oj co wtedy poleciało niskim cenzuralnych słów :)
Dziś powrót z przedłużanej majówki. Upewnienie się ze nie ma żadnych zielonych czy innych tęczowych świątków. Ze jest sezon (bo w Olsztynie na wieży sezonu brak), telefon na portiernie żeby być milion procent pewną i nie nadrabiać 60km z trasy do domu... I jest. Pusto, glucho, nawet właz być otwarty

trauma glogowskiego zamku znika z mapy.
A że wieża glodowa to lecimy coś zjeść i dalej w trasę

Dziękuję za kolejny zamek do kolekcji!