Spacer z Oblatami, który stał się niezłą wędrówką

większość keszy była ukryta w intuicyjnych miejscach, natomiast kilka w miejscach, do których strach było wchodzić ze względu na kleszcze czy zbyt gęste zarośla i podtopiony teren, stąd jedna niepodjęta skrytka. Nie był to czas stracony, bo spędziłam czas z Mikasem na świeżym powietrzu i poznaliśmy nowe miejsce. Dzięki za ścieżkę!
Tutaj: wszystko ok, chociaż kordy szalały.