A tak sobie zjechałem... mówię zrobię jeszcze tego na koniec wizyty w Lublińcu!
A tu takie zadania. Buty przemoczone, a trzeba jakieś aplikacje, współrzędne koordynanty! No ale wojsko to wojsko!
Znowu się człowiek czegoś nauczył.
Deszczowe, rowerowe przemierzanie lasów lublinieckich i okolicy...
Czyli domykanie, odmykanie, poznawanie okolicznych ścieżek.
Dziękujemy