Gdyby nie kesz, to pewnie wogóle bym nie zauważył... Pojechaliśmy wieczorem na pizzę i zaparkowaliśmy 70m od kesza. Pokazałem najmłodszemu uczestnikowi wycieczki GPS i od razu musiałem z nim pójść
Jak wróciliśmy to nam się oberwało od mamy następnej wiekowo pociechy, że czemu nic nie powiedzieliśmy... i musieliśmy pójść jeszcze raz (za to dałem dziewczynce sprzęt i mogła sama nawigować, a ja tylko się przyglądałem). Uciechę miałem niesamowitą obserwując zapał maluchów i ich mam
TFTC