Podchodziliśmy do tego kesza chyba ze 3 razy. Wszyscy wspominali że przecież łatwo go znaleźć ale łącznie ze 2 godziny na szukaniu soędziliśmy i nic, aż ow er się zainteresował i stwierdził z westhnieniem że "tak tu był". Jak tylko zobaczyliśmy kolejną reaktywację stwierdziliśmy, że tym razem musimy go podjąć zanim znowu zniknie. Jak dziś podeszliśmy w nocy do pomnika, specjalnie podczas przerwy w meczu (jak pustki na ulicach, bo miejsce zamugolone totalnie) to aż świecił z daleka. Teraz to nie dziwota, że tak często znika, bo wielki i świecący.
Wyrazy uznania i szacunku za wymyślny sposób montażu jak również wytrwałość w reaktywacjach.
Dziękujemy za kesza oraz kawałek historii.