FTF - gromadny.

Tego dnia wybraliśmy się brygadą "Dziaberlaka" na nową geościeżkę z okazji zakończenia sezonu. Na miejscu już od parkingu machały do nas ręce należące do znajomych twarzy. SUPER - nie będziemy sami! Ku naszemu pozytywnemu zaskoczeniu ścieżka jest pełna wymyślnych i WIELKICH keszy, jest też kilka mniejszych, które mimo wszystko bardzo nam się spodobały. Widać w nich oddanie i serce. Nie są to kolejne petki wciśnięte w otwór konara, ale prawdziwie wymyślne opisy i godzinami dopracowane skrzynki. Kto założył choć jedną skrzynkę na GC czy OC wie ile czasu zajmuje nawet "zwykły spontan". Dziękuję Twórcom za opracowanie tego nowego szlaku w tak przemyśłny sposób - na miarę Polski w myśl hasła "Polska też umie keszować". Widać że Twórcy bardzo się napracowali, żebyśmy mogli się choć chwilę bawić na szlaku. Na miejscu spotkaliśmy wielu starych, ale i nowych znajomych, a na szlaku jeszcze dodatkowych kilkoro się znalazło! Bardzo fajny pomysł na finał z ogniskiem! Uwielbiamy takie finały, a tam - jeszcze więcej znajomych Twarzy, oraz nieznajomych do poznania! :)

Kesz został opublikowany na koniec eventu w myśl powiedzenia "Pierwsi będą ostatnimi", czy jakoś tak. W telefonach słychać znane "ding dong" - nagle wszyscy wstali i ubrali jakieś kurtki. Jakaś Pani zapytała się cichym głosem: "Co? Już wszyscy idziecie do domu?". Nie! To nowy kesz - FTF do wzięcia. Padło tuż przed trzaśnięciem drzwiami. Wszyscy bowiem polecieli liczyć rozwiązanie. Liczyliśmy w świetle pochodni elektrycznych (Naczelniku Parku czytaj: latarek). Mrok i ciszę przenikał jedynie głos strzelających palców, szemrania pod nosem, stukotu maszyn liczących, wydruków fiskalnych. Jednym słowem każdy liczył tym co miał licząc w tym wszystkim na siebie. Jak już skończyliśmy liczyć całą gormadą, i porównaliśmy wyniki to wyszły nam pierwiastki ujemne. Bombelli może byłby zadowolony, ale Pan TikTak pokręcił tylko głową, że to nasze urojenia i mamy zacząć liczyć od nowa. Ktoś miał pomysł aby stanąć w rzędzie i policzyć na palcach bo tych mieliśmy z 999 (pamiętajcie młodzi keszerzy o zachowaniu ostrożności przy użyciu piły bo inaczej trafi się wam palec zerowy!), ale stwierdziliśmy, że ściąganie butów po takiej wędrówce może spowodować wprowadzenie kolejnych obostrzeń turystycznych w okolicy. Toteż zdaliśmy się na obliczenia ostateczne osoby używającej arkusza kalkulacyjnego Notepad Callender 2022 ołówek i kartka edyszon. Kilka kichnięć i smakrnięć, bo część Polaków dopadł Katar, ale można powiedzieć, że te wyliczenia to był już strzał w dziesiątkę, a nawet gol. No i wszyscy przepisali sobie wynik i jak to zwykle bywa po odczytaniu wyników jedna ekipa poszła na lewo a druga na prawo (czyli to takie drugie lewo ale o 180 stopni).

Ludziska z innych domków urządzający grilla mieli naprawdę nietęgie miny, kiedy grupa keszerów uzbrojonych w typowe narzędzie do podejmowania keszy jak łopaty, łomy, widły, namagnesowane grabie, piły, śrubokręty, opaski mosznowe i kaczkę udali się na koordynaty. Jedni z oskrzydlając kesza z lewej, a drudzy z tej drugiej lewej. Tak aby zagonić go w róg bramki. Obława się udała. Dotarliśmy do finału - a tam każdy musiał sobie upiłować kawałek logbooka bo się okazało, że wkręty są za krótkie. Sposobów było kilka, każdy dobry. Potem się okazało że oczywiście nie było długopisu - bo te zostały w Bacówce i Owner musiał poratować wszystkich mazakiem. No ale co jak co było bardzo ciekawie.

Bardzo dziękujemy Pracownikom Lasów (i Parku) za przekazanie części Funduszu Leśnego na organizację tak prześwietnej, prześmiesznej i przemyślanej zabawy jak ścieżka keszerska. Większość dzieci jak i dorosłych wspomina ją mile. Oby ścieżki trwały jak najdłużej i nie zabrakło funduszy na utrzymanie keszy w przyszłości, gdyż ząb czasu również i ich dotyka.