Z parkingiem ciężko, ale ostatecznie znalazłem na chwilę miejscówkę pod pobliską przychodnią.
Pokrzywy porządnie pokłuły i na dodatek pojemnika nie wymacałem.
Zostawiłem reaktywację.
Dziękuję za przybliżenie historii kapliczki i za pretekst do przejazdu przez Zagórze. Pewnie gdyby nie kesz to bym tu nigdy nie przyjechał ;)