Pomysłowo skitrany keszyk.Miejsce to zapamiętany na długo, bo tu spotkaliśmy się z ogromną bezdusznościa ludzi, którzy wcześniej wyrzuli małe kocięta... Udało nam się uratować jednego - nazwaliśmy go Mikrus, choć ludzie w okolicy mało łaskawi i można powiedzieć skąpi, to i tak usilnie z Werką udało nam się znaleźc dla Malucha dom - u Sołtysa... dzięki za kesza