To, że się wymyśliło miejscówkę na schowanie tej skrzynki nic a nic nie ułatwiało jej szukania. Macam macam i nic. No przecież nie zginęła. Robię zdjęcia aparatem z fleszem w obie strony. A guzik, nic nie widać. Się wkurzyłam i położyłam na deskach. Zajrzałam w dziurę... no jest, tyle że daleko. Znowu macanie nic nie dało, bo pomyliłam lewą z prawą, a może prawą z lewą, nie pamiętam. W każdym razie musiałam położyć się na deskach jeszcze raz i dopiero wtedy zlokalizowałam pojemnik :)
Obrazki do tego wpisu:Pojazd z wiaduktem keszowym w tle