Tu miał być koniec spływu... Płyniemy, płyniemy i na około kilometr przed metą chciałem dzwonić po transport powrotny a tu kicha... Brak sieci. I tak już aż do Męcikału. Już myślałem, że będę musiał płynąć dwa kilometry pod prąd żeby zadwonić ale jednak ostatecznie się udało i zdobyć kesza, i zadwonić po transport