Z dziennika przygodnego geokeszera. Deszcz siąpił nieustępliwie, kiedy to z dozą niemałej radości zwieńczyłem podpisem, te krótkie, acz wartościowe poszukiwania.
Zdecydowanie lepsze na murach krajobrazy, niźli wynurzenia nienawistnych miłośników trzyliterowych klubów sportowych.