Zachęceni wczorajszym znalezieniem postanowiliśmy wrócić po 3 i pół roku do kesza i jeszcze raz podjąć próbę poszukiwań. Początkowo znowu nie mogliśmy się niczego doszukać, aż w końcu uznaliśmy że nie będziemy się kierować spojlerem i dopiero wtedy keszyk wpadł nam w łapki. W ten oto sposób zaliczamy ostatniego kesza ze ścieżki. Dzięki!