Po noworocznym keszowaniu w Gorzowie zupełnie nieoczekiwanie trafiłem na granicę z zachodniopomorskim ;). Ze względu na zapadające ciemności udało się zrobić tylko dwa lubuskie kesze. Tutaj chwilę mi zeszło - ładnie się skrył i dopiero dłuższe grzebanie pozwoliło się do niego dobrać.