Właściwie to długo się zastanwiałem, czy możliwe jest żeby rzeczywiście dojście do skrzynki wymagało biegania po wielusetletnim dębie. Po niedawnej wizycie pod "Bartkiem", gdzie nawet dotknięcie ogrodzenia znajdującego się 10 metrów od dębu dawało powód do bury ze strony Pana Ciecia, tutaj miałem spore opory czy czynię dobrze.<br />
Ale w końcu zjadłem moralniaka i ruszyłem. Ale dziuplę zastałem pustą.<br />
Tak czy owak miejsce ciekawe. Szczególnie spodobała się nam historia wypisana na dębie (na której przysiadł strażnik skrzynki).