Do tego kesza podchodziliśmy dwukrotnie. Pierwszy raz na początku keszerskiej kariery. Wtedy wydawało nam się, że na finale nie ma niczego. Uznaliśmy wtedy, ze ptak/kot/wiewiórka musiały zabrać skrytkę i jej nie ma.
Teraz, kilkaset znalezień później, okazało się, że na finale miejsce ukrycia jest oczywiste :)