Oj dała nam popalić ta skrzyneczka. W drodze do niej wylałem wszelkie możliwe poty z siebie, tym bardziej że po przejściu, mniej więcej 1/4 drogi padła mi nawigajca i powróciłęm do samochodu po baterie. Widoczki z góy niezapomniane. W dzienniku wpisanych jest kilku poszukiwaczy ale widzę że nie wszyscy zalogowali keszyka. Pozdrawiam i dzięki za super wycieczkę.
Obrazki do tego wpisu:Góra zdobyta - skrzynka też.