Synchro z GC.
Miejsce totalnie odludne i dzikie - takie jak lubię.
Dodatkowo w tym miejscu zero wiatru, a słońce tak grzało, że czułem się jak w lecie. Dobrze, że mam ze sobą rower, bo nie wiem czy przez to rozlewisko na środku drogi da radę przejść suchą stopą. Przejeżdżając przez nie, miałem tylko nadzieję, że nie zostanę pochłonięty tak jak ten czołg z legendy.
Co do kesza namierzony szybciutko, kordy perfekcyjne. Jak coś to nie pluszak, a petka.
Dzięki za super przygodę i pokazanie tego super dzikiego miejsca.