Pierwszego listopada tradycyjnie wybraliśmy się na cmentarz. A w zasadzie dookoła cmentarza. Dlatego że odmówiłam tkwienia przy planszy przy takiej pogodzie
Natuptaliśmy 8 tysięcy kroków, zjedliśmy najdroższego na świecie szaszłyka przy cmentarnej bramie, zaliczyłam 9 findów GC, 4 OC i 3 DNFy oraz kilka drobnych naruszeń prawa
To był udany spacer.
Nooo... jak tu byłam poprzedni raz, to potem pojechałam kilometr złą drogą i się wracałam, i potem też pojechałam złą drogą... i dziś zrozumiałam dlaczego. Bo mi się wtedy na mapie wszystko pomieszało i szukałam kesza nie na tym rogu, a potem orientowałam sobie ulice według błędnej pozycji kesza... bo ja zmęczona wtedy byłam (nic nie piłam!).
Tym razem znaleziony szybko i sprawnie, fajna nora!
Dziękuję!