Pierwszego listopada tradycyjnie wybraliśmy się na cmentarz. A w zasadzie dookoła cmentarza. Dlatego że odmówiłam tkwienia przy planszy przy takiej pogodzie
Natuptaliśmy 8 tysięcy kroków, zjedliśmy najdroższego na świecie szaszłyka przy cmentarnej bramie, zaliczyłam 9 findów GC, 4 OC i 3 DNFy oraz kilka drobnych naruszeń prawa
To był udany spacer.
Tutaj trochę nam zeszło, bo nie zauważyłam zdjęcia spojlerowego. Pomógł telefon do przyjaciela. Miny ludzi, którzy pojawiali się znienacka i widzieli nas za płotkiem - bezcenne. Nie wiem, jak to zrobić dyskretnie...
Dziękuję!