Wyszła jakaś niepisana tradycja (nieplanowana) odwiedzać Kwidzyn w październiku. W tym roku obrałam za cel znaleźć tego kesza który męczył od 3 lat. Zabrałam ze sobą nowego keszera, świeżą krew, Johnny227, który ambitnie podjął się szukania. Nie wiedzac co to azymut. Ale gdy dostał namiary (przeszukiwane systematycznie rok w rok), ucieszył oka moje keszem
dzieki za skrzynkę i drobna wskazówkę, jesienią nie jest łatwo ale się udało. W końcu.