Kolejny wypad rowerowy, czas do końca wyczyścić mapę z eventowych keszy, na które poprzednimi razy nie było już czasu. Magnetyk na środku pola, no tak. Po grodzisku ani śladu, pozostaje wierzyć na słowo, że tu było. Swoją drogą ciekawe, że praktycznie nic o tych ludziach nie wiemy...