Bardzo ciekawa historia, szczególnie, że interesuje Nas postać ks. Maksymiliana. Tylko finał historii nieszczęśliwy - jak to w prawdziwym życiu. Zastanawialiśmy się, jak była napędzana ta drukarnia. Prądu nie było, więc chyba mechanicznie. Szkoda, że takich historii nie można obejrzeć w telewizji. Zamiast tego serialowy chłam. No, ale wracając do tematu to cmentarz odwiedziliśmy, hasło spisaliśmy, po czym ruszyliśmy po skrzyneczkę. Lekko nie było, tylko mokro, a w dodatku miejsce keszowe mocno zarosło (jeżyny). Po dłuższej chwili dotarliśmy na miejsce i zrobiliśmy wpis. Cert pobrany. Cały czas jestem pełen podziwu za utrzymanie tych wszystkich keszy we wzorowym stanie. Nie chodzi tylko o czas (choć często jak ktoś zgłasza jakiś problem to reakcja Kerama jest niemal natychmiastowa - z dnia na dzień). Dochodzi jeszcze kwestia finansowa. Naprawdę ukłony w Twoją stronę. Pozdrawiamy.