Urlop powoli się kończy, a że w tym roku wakacyjne plany nie wypaliły to trzeba się gdzieś ruszyć rowerem. Przy trwających igrzyskach ciężko znaleźć moment na jakiś wyjazd, ale dzisiaj znalazło się popołudniowe okienko na spontaniczną przejażdżkę w dobrze znanym kierunku. Kesz na ulicy Sulechowskiej? Jedziem tam!
Ukrycie dobrze znane i lubiane.