Pierwszy etap bardzo fajnie pomyślany, trzeba pokombinować
Natomiast z drugim namęczyliśmy się strasznie. W końcu telefon do przyjaciela pomógł i trzeba było wyławiać kesza z otchłani strumyka. W środku wszystko zamokło. Odłożyliśmy go do innej dziury, lekko powyżej powierzchni strumyka.