Tu się zaczęły nasze kłopoty, bo telefon "zjadł" zdjęcia satelitarne na dzisiejszy dzień. Początkowe poszukiwania nie dały efektu, to zacząłem chodzić tak, jak kierowały mnie jakieś ślady, w nadziei, że jakiś keszer był tam niedawno. W końcy wyszło, że obszedłem cały obiekt dookoła, po krzakach i wkrótkich spodniach.

Niestety nie znalazłem tego wejścia, może było za mocno ukryte w krzakach. Nawet bez znalezienia dałbym gwiazdkę ,ale nie mogę