Samochód zostawiliśmy daleko od skrzynki i udawaliśmy turystów zaiteresowanych zabytkiem. Co prawda w okolicy kapliczki nie było żywego ducha (nie licząc bezpańskich psów, które na szczęście nie szczekały), ale i tak ktoś mógł nas przyfilować z okna pobliskiego budynku. Szybki wpis i odwrót :)