Co tam były za przygody... Urwana miska olejowa, holowanie na miejsce eventu, ściągnięcie mechanika z wolnego weekendu, organizacja części do auta, robota na miejscu na lewarku. 3h i auto gotowe do dalszej jazdy. Bez tych wszystkich świetnych ludzi nigdy by się to tak nie skończyło. A na koniec małe afterparty. Dzięki za masę doznań i świetną ścieżkę