Wpisy do logu [XV.OC] Serce Wielkopolski II 40x 7x 6x 1x Galeria
2021-05-25 10:54 rredan (7355) - Znaleziona
Czy to intuicja, czy delikatne dyskomfort odczuwany w lewym ramieniu - bogać tam NOP - po drugiej dawce nie pozwoliły dospać, dość że sporo przed siódmą już działałem u roboty w te swoje krzaki & robaki. Jasne, że przemknęła myśl żeby korzystając z krystalicznego - nomen omen - poranka wskoczyć na rower i ruszyć na kordy ale poczucie obowiązku i świecące w kalendarzu spotkania zwyciężīły. Potem proza dnia nabrała tempa i dopiero na chwilę przed południem można było zrobić sobie śniadaniową przerwę. Cumulonimbusy już zaciągnęły niebo na dobre przygonione arszywym wietrzyskiem. O rowerze nie było już mowy ale... fura zaparkowana przed domem zdawała się puszczać oko prawym reflektorem odbijającym promienno-słoneczne niedobitki.
Po chwili szedłem wschodnim czołem rawelinu III aż do znajomego miejsca, gdzie łączył się z chronioną przez siebie kurtyną. Wróciły wspomnienia, bo miałem przyjemność znaleźć oryginalny pojemnik Serca Wielkopolski. Mam wrażenie, że jeszcze niedawno sprawdzałem, czy jeszcze jest aktywny i był. Okazuje się, że musiało to być przynajmniej dwa lata temu... Szkoda go, bo to szmat czasu i 12 lat historii poznańskiego OC. Dziwi dziś jak długo przetrwał bez serwisu. Podejmowałem go - rowerowo (sic!) - w pierwszym miesiącu aktywności na OCPL, przed 11 laty. Świetnie, że Założyciele zdecydowali się na reinkarnowanie akurat tej skrzynki i to przy okazji tak miłej rocznicy.
Sama inkarnacja w znakomitej odsłonie, oby przetrwała przynajmniej tyle, ile oryginalny pojemnik. Może być zabawnie z poszukiwaniami tutaj, bo zgrabnie schowana, a i miejsce, gdy mokro albo mroźno, a na pewno ślisko ma potencjał przysporzenia dodatkowych atrakcji. Mi akurat poszukiwania długo nie zajęły, może dlatego, że też przerabiałem ten patent. Dobrze go zapamiętałem, bo - notabene - trochę masywniejsze wydanie chowałem pod lejącym się żarem z lipcowego nieba i niemal czungcińskiej duchocie towarzyszącej wypiętrzaniu się przepięknych kłębiastych kowadeł wysokich na ładnych parę kilometrów. Jak dziś pamiętam, że przypłaciłem to niemal jednoczesnym udarem cieplnym, zawałem i atakiem apopleksji.
Spodziewałem się, że podium będzie zajęte ale gdyby przyszło mi obstawiać nicki, to byłyby zupełnie inne od jedynego zastanego w logbooku. Aż chciało się zanucić za klasykiem
»Wracajcie, słodkie chwały godziny,
Slawne gonitwy i szukaniny.
Tak tylko można znowu być żwawym -
Znaleźć - i z dumą czekać nagrody.«
STF, TFTC!