Znów podjechaliśmy nie z tej strony co trzeba. Było to tak: Cała ekipa wysiadła rozejrzała się wokół i z powrotem wsiadła po zorientowaniu się że koordynaty wskazują miejsce za murem
Wróciliśmy i wjechaliśmy w odpowiednią drogę no i szukamy. Tramp rzekł: Co jest..? Czemu mam 13 metrów iść w staw?
Wyszło na to że zupełnie przez przypadek Trampka znalazła z daleka kesza, podeszła i wyciągnęła, a mi opadły ramiona. Nosz już go miałem! Dzięki za skrzynkę i widoki.