Koń może i się uśmiał, mi do śmiechu nie było, za to Loża Szyderców miała ubaw

Niestety czas mi się kończył, a jak wiadomo, pośpiech jest słabym doradcą, więc po uzyskaniu małej podpowiedzi szybko dotarłem do sedna sprawy. Zaraz po dokonaniu wpisu ruszyłem do domu i… urwałem łańcuch. Więc znowu krótki postój na naprawę i dalej w drogę. Dzięki za świetnego kesza, którym zakończyłem zdobywanie całej ścieżki. Leci zasłużone zielone!