deszczowo było, wiec i ludzi jakby mniej. Gdy wpadłem do schroniska, Anetka siedziała gdzie trzatak wiec problemów nie było, a pomysł bardzo oryginalnyA potem jeszcze Ormiki do nas niespodziewanie dobiły. Cudowne sa takie spotkania. I te schronisko... i te góry... czemu tak daleko od morza... ech... miejsce odwiedzone wspólnie z Nannette podczas "górskiej" częsci urlopu. Dzięki za kesza :)