Byłem... i tylko tyle. W pojedynkę nie miałem w ogóle szans obszukania - ciągle ktoś, coś, gdzieś... Do tego w opuszczonym budynku dwóch "młodzieńców" zaczęło mi się bacznie przyglądać - wtedy sobie podarowałem poszukiwania na dziś by nie spalić miejscówki. Ale wrócę tu któregoś ranka i rozbiorę ogrodzenie, dokonam wpisu do logu i złożę wszystko tak jak było