Pierwszy dzień trzydniowego urlopu i piękna pogoda, więc trzeba ją wykorzystać na kolejny wypad keszowo-rowerowy. Po dokończeniu ścieżki w Czerwieńsku czas na dalszą drogę. Tutaj po wpisie poprzedników zabrałem ze sobą nowego kesza i posadziłem tuż obok pieńka, tyle że pod spojlerowym powalonym drzewkiem, domaskowując kawałkami kory i poinformowałem założyciela. Samo miejsce ciekawe, właśnie za takie lokalne historie uwielbiam geocaching - bez keszowania pewnie nigdy w życiu bym tu nie trafił i nie zobaczył liczącej sobie blisko 190 lat płyty nagrobnej, której w ogóle nie powinno tu być. Kilkaset metrów w głąb lasu leśnicy prowadzili dzisiaj wycinkę, oby w to miejsce nie dotarli i go nie zepsuli...