U mnie ładna wiosenna pogoda, w puszczy śnieg, zima totalna. Szybki wypad po pracy okazał się nie do końca szybki. Sam dojazd zajął 2 razy tyle niż w planie. Szukanie przeciągnęło się do zmierzchu. Na miejscu byliśmy już po ciemku. Duża ilość śniegu ułatwiała przemieszczanie się po lesie.
Właściwe drzewo znalezione, przekopaliśmy dookoła w poszukiwaniu kesza, ale nic nie znaleźliśmy. Trochę czasu od ostatniego znalezienia minęło, nie wiem czy kesz jeszcze tam jest.