Wpisy do logu Zając Wyżynny 24x 1x 2x 3x Galeria
2021-02-27 00:25 atris (5225) - Znaleziona
Prawie rok i kilka podejść potrzebne było aby zaliczyć tego kesza. I to wszystko przez pierwszy etap. Ale po kolei. Po kilku bezowocnych wizytach na koordach startowych poprosiłem Weskera o pomoc z tym. Dzisiaj po powrocie na miejsce okazało się, że gdzieś na przestrzeni ostatnich paru tygodni wszystko na koordynatach początkowych, drzewa i krzewy, zostało wyrżnięte w pień. Trochę pokrążyłem szukając pojemnika, ale nic nie udało mi się znaleźć. Może jeszcze tam jest, choć patrząc na teren - trochę wątpię. Na szczęście wiedziałem już co było w środku, więc mogłem udać się na etap drugi.
Tam moim oczom ukazało się rozlewisko skutecznie oddzielające mnie od koordynatów. Kombinując i obchodząc je po krzakach udało się dotrzeć pod drzewo ze zdjęcia. Stąd już poszło w miarę sprawnie, po paru minutach skrzynkę miałem w rękach. Lekko się zdziwiłem po otwarciu, już rozumiem uwagę o deszczu. Nie mniej autor mógł wspomnieć, że zimna i wietrzna noc to też raczej okoliczności niesprzyjające rozwiązywaniu zadania :-). Co ciekawe sama zawartość skrzynki w niezłym stanie biorąc pod uwagę miejsce w jakim się znajduje. Strunówki naprawdę dały radę. Może kompletnie sucho w środku nie było, ale mogłoby być dużo, duuużo gorzej. Nie mniej wybrałem drogę na skróty przy rozwiązywaniu zadania, spakowałem wszystko szczelnie, odłożyłem na miejsce i rozpocząłem wędrówkę na etap nr 3.
A tam kolejne rozlewisko. Widzę drzewo i kamień ze zdjęcia Karwdo ale brakuje mi 15m suchego lądu aby się tam dostać. No to idę dookoła przez zarośla żeby dostać się z drugiej strony. Docieram, a tam też woda, na 5m od drzewa. Całe miejsce ukrycia skrzynki i okolica są pod wodą! Tak blisko a tak daleko... No nic, teraz to już na pewno nie odpuszczę, zaliczam dodatkowe kilometry do samochodu po kalosze i z powrotem. Zakładam gumiaki, docieram pod drzewo brodząc powyżej kostek w wodzie, podnoszę kamień a tam... pusto. Po jakimkolwiek pojemniku zostawionym przez poprzedników nie ma śladu. Może popłynął, ciężko rzec.
W między czasie dostałem od Weskera zdjęcia lokalizujące oryginalną skrzynkę trzeciego etapu. Skoro już tu jestem i brodzę w tej wodzie, to równie dobrze mogę jej poszukać. I tak też, jakieś 15 minut później, widzę w krzakach wystający ponad taflę wody czubek kamienia. Podchodzę, podnoszę, ale wzniesiony muł nie pozwala nic zobaczyć. Raz kozie śmierć - zanurzam rękę w ciemną toń i wymacuje coś twardego. Wyciągam - skrzynka :-D. O dziwo po otwarciu okazuje się, że o ile w środku trochę wody, o tyle tutaj też strunówka dała radę i logbook względnie suchy.
Po wpisie stwierdziłem, że nie ma sensu na powrót topić pojemnika w wodzie, więc przeniosłem go tam gdzie woda nie dotarła, pod duże drzewo jakieś 5 metrów od koordów i przykryłem tym samym kamieniem. Drzewo to widać na zdjęciu Karwdo, jest za tym małym drzewkiem.
I tak o to pół nocy spędziłem podejmując w terenie jednego kesza. Ale w końcu mogę powiedzieć że mam go i dzisiaj zasnąć spokojnie ;-).