Po pojawieniu się kesza chwila zawahania, jechać czy nie. Ale FTF kusi. No to jedziemy. Na miejscu próba uczynienia z Passata terenówki nie powiodła się więc idziemy z buta. Kesz okazały ale sam nie zaświecił. Podobno teraz już jest ok. W drodze powrotnej ciągłe zerkanie za siebie i wypatrywanie czołówek innych keszerów. Nikogo jednak nie zauważyliśmy. Dobrze podejrzewaliśmy że ktoś po nas jeszcze przyjedzie, ale troszkę szkoda że nikogo nie spotkaliśmy na miejscu. Na koniec zgarnąłem mandat za przekroczenie prędkości. W sumie to jakoś tak się porobiło że tylko fajne skrzynki kończą się u mnie mandatami
Kesz znaleziony razem z ForgottenSilesia. Dzięki :)