2011-06-28 01:17
Demigod
(109)
- Komentarz
Późna godzina nocna, mrok, cisza. Idę tylnym Chwaliszewem w kierunku ostatniej, oddalonej od pozostałych skrzynki w Czartorii 5. Klnę się, że nie zostawiłem przepełnionego pieniędzmi portfela i komórki w domu - w razie czego nikt nie miałby mnie z czego oskubać. Mimo wszystko żądza adrenaliny zwyciężyła i powoli zanurzyłem się w czeluściach kamienicy. Serce zaczęło szybciej bić, gdy przemierzałem kolejne stopnie trzeszczących schodów, co rusz spoglądając na mrygające żarówki - ostatni bastion nadziei w tym mrocznym miejscu. Słyszę ciche szurnięcie dobiegające gdzieś z góry i staję w miejscu. Waham się. Szukam jakiejś wymówki dla swojego pobytu w okolicy o tak późnej porze. Po chwili ruszam na piętro kolejne i staję jak wryty ponownie. Szurnięcie powtórzyło się, lecz odległość drastycznie zmalała. Spoglądam do góry i widzę nieoświetlone kolejne piętra budynku. Cóż...obróciłem się na pięcie i co prędzej wyszedłem na zewnątrz. Bóg wie cóż za plugawe istoty mogły zamieszkiwać to zapomniane przez wszystkich miejsce ;)