Spacerowania, a nawet biegania było co niemiara - od zimy po lato - ale było warto (choć gdyby nie wpis martuś, miałbym chwilę zwątpienia). Lepszego finału z wiwatami i rozbłyskami gwiazd na krakowskim niebie nie mogliśmy sobie wymarzyć. Duże zielone - szczególnie za Rynek i Szpitalną :)