O ja pierdziu. Jeden z najlepszych keszy jakich szukałem. Na diabła wybraliśmy się z wojtczakiem i od początku uśmiechy nie znikały nam z twarzy. W altance na stoliku stały jeszcze filiżanki z kawą, a na ścianie zastawa stołowa.
Przytargaliśmy drabinę aby sobie usprawnić wchodzenie i wychodzenie z objektu. Nie było łatwo dojść tu z drabiną.
A na dole wielka góra syfu. Okazała się być bardzo pożyteczna, gdyż po niej zeszliśmy do samego diabła.
Wojtczak ma swoją teorię skąd założyciel wiedział o tak zakamuflowanej dziurze w czyimś ogródku.
RudyKot