Na chwilę zrobiła się wiosna, więc po robocie stwierdziłem, że zanim popedałuje na ZdW podjadę po kesze w tej okolicy.
Dawniej już próbowałem złapać tą skrzynkę, ale jak się okazało zaginął. Teraz radość większa, bo mieszkając kiedyś na Retkini i spacerując po tych okolicach, pamiętam że 'miejsce ukrycia' trzymało się całkiem nieźle, wyglądało na zamieszkałe

teraz cóż...
Ale i tak warto zgubić dysk dla tego kesza.
Dzięki!